Macewy milcząc mówią... na cmentarzu żydowskim w Jaworznie...
- Autor Alex
Jest jeden cmentarz w Jaworznie, na którym nikt nie bywa we Wszystkich Świętych, bardzo rzadko pojawia się świeczka, znicz. Nikt nie przynosi kwiatów na groby. To cmentarz zamknięty, cmentarz żydowski. Dlaczego tak się dzieje, że wydaje nam się, że nikt nie pamięta o zmarłych z żydowskiego kręgu kulturowego, kręgu wiary?
W tradycji żydowskiej nie ma odpowiednika Zaduszek ani katolickiego Dnia Wszystkich Świętych. Modlitwę za zmarłych - Jizkor - dosłownie: "pamiętaj" - odmawia się w synagodze cztery razy w roku: w Jom Kipur, ostatni dzień Sukot, a także w Pesach i Szawout. Natomiast pamięci zmarłego poświęcony jest jarcait (jorcait) - dzień rocznicy jego śmierci. W ten dzień szanując pamięć o wielkiej części jaworznickiej społeczności, która w sposób tragiczny w ciągu jednego dnia została zlikwidowana przez okupanta niemieckiego, przypominamy artykuły mówiące o cmentarzu żydowskim na Podłężu.
Ci, co padli przed nami, nie zostawią nas samych.
Oni staną na warcie, gdy trzeba.
Niebo w las się zanurza, las przegląda się w chmurach,
drzewa wtedy wędrują do nieba.
Wprawdzie słowa piosenki Włodzimierza Wysockiego są częścią pieśni opowiadającej zupełnie inną rzeczywistość, to jednak dziś nasunęły mi się, po chwili spędzonej wokół żydowskiego cmentarza na Podłężu.
Kilkanaście minut spędzonych w tamtym miejscu, kilkadziesiąt spojrzeń na groby otoczone murem, z którego gdzieniegdzie opada tynk, ukazując czerwoną, żywą cegłę i zaczyna być dziwnie, zaczyna się myśleć o tych, którzy tutaj do czasów II wojny światowej żyli, współbratali się z jaworznianami z dziada pradziada, przyjaźnili, wspólnie często spędzali czas, kultywowali częściowo zazębiające się dziedziny kultury, ale i znaczyli precyzyjnie swoją odrębność, szanując się nawzajem.
Gdzie te czasy, kiedy szanowano się? Dziś im mniej ktoś ma do powiedzenia, tym bardziej stara się wzbudzić wrogość, nienawiść, zastraszyć, zaszczuć drugiego tylko w imię własnego ego, lecząc swoje niezdrowe kompleksy.
Gdzie to Jaworzno, gdzie można było spacerować po rynku, nie będąc atakowanym przez samozwańcze grupy ludzi z rodzinnego i politycznego nadania, uzbrojonych w podsłuchy i podglądy? Gdzie te czasy, kiedy nie opluwano ludzi pracujących dla miasta, z poświeceniem oddających mu każdą chwilę?
Kiedy obok cmentarza żydowskiego się stoi, przychodzi na myśl tamten czas, mimo że go przecież się nie pamięta, z prozaicznego powodu własnej, jeszcze w pewnym sensie, młodości.
Przypomnijmy sobie artykuł sprzed pięciu lat i zobaczmy co dziś słychać, co mówią, milcząc, jaworznickie maceby (macewy) na cmentarzu obok ruchliwej grogi, na którym spokój i niby idące do nieba posągi, stoją pomniki, i drzewa, świadcząc o tym że oni tu kiedyś byli...
https://www.mojejaworzno.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=809:macewy-milczac-mowia-na-cmentarzu-zydowskim-w-jaworznie#sigProId92ca3fdfec
PONIŻEJ ARTYKUŁ Z 2011 ROKU PO SPOTKANIU DOTYCZĄCYM JAWORZNICKICH ŻYDÓW
Może nie mamy w mieście zabytków na miarę Wawelu, czy zamków królewskich, ale przecież to nie nasza wina, że Jaworzno zostało umiejscowione w takim, a nie innym punkcie na mapie i stąd omijały nas wielkie, doniosłe, spektakularne wydarzenia, sprawiające, że ta nasza mała ojczyzna była i jest dość spokojna. Jednak dla lubującego się w odkrywaniu tajemnic, jakie kryje za sobą przeszłość, wystarczająco dużo się tu działo, wystarczająco dużo ludzi tu mieszkało, z którymi można powiązać wydarzenia, miejsca i elementy historii.
Wiele śladów swojego istnienia w Jaworznie pozostawił naród żydowski, który przed II wojną światową był mocno zintegrowany z Polakami. Niemal 3000 osób narodowości żydowskiej, a przed samą wojną prawie dwa tysiące nie może zostać zapomnianymi. Przecież to była zupełnie inna, ciekawa kultura, wiara, zwyczaje i do dziś w Jaworznie jest wiele osób, już dziś wiekowych, ale pamiętających i wygląd miasta, i wpisany weń naród, który w czasie wojny całkowicie wyniszczyli faszyści.
Powojenna historia Polski nie pozwoliła na godne zachowanie pamiątek po tamtych czasach i dopiero od niedawna ich szczątki są odkrywane, spisywane, katalogowane. Czynione są starania, aby nie całkiem zaginęły, nie całkiem zniszczały.
Kilka faktów związanych z obecnością Żydów w przedwojennym Jaworznie, zaprezentowała na spotkaniu w piątek, 18 lutego, Pani Barbara Stanek z Muzeum Miasta Jaworzna.
Spotkanie odbyło się w cyklu lutowych wykładów wpisanych w obchody 110 lecia miasta.
Wprawdzie pamiątek w mieście jest niewiele, ale mimo to można o nich długo opowiadać, wspominając osoby, zdarzenia sprzed wojny. Zachowały się zapiski, czasem zdjęcia obrazujące ważnych, zacnych obywateli, ich rolę, jaką odgrywali w naszej społeczności.
To, co najbardziej przypomina o jaworznickich Żydach jest cmentarz zlokalizowany na Podłężu w sąsiedztwie tamtejszej parafii, na działce specjalnie zakupionej przez Jakuba Bestera. Było to od koniec XIX wieku. Cmentarz przez lata był zaniedbany i opuszczony. Któż miał dbać o niego, kiedy z Jaworzna za sprawą Niemców zniknęli wszyscy Żydzi?
Dopiero w latach 90 ze Stanów Zjednoczonych do piszącego te słowa, napłynął sygnał od potomkini jednego z przedwojennych obywateli o chęci odrestaurowania kirkutu.
Dość szybko udało się zorganizować firmę, która przystąpiła do prac, a należało do nich przede wszystkim postawienie ogrodzenia. Uporządkowano nagrobki zwane MACEWAMI, MACEBAMI i w końcu, w 1995 roku, kirkut został uroczyście "otwarty". Poświęcono przy tym tablicę upamiętniającą jaworznickich Żydów pomordowanych w obozach zagłady.
Jak nakazuje tradycja, maceby są ustawione licami w kierunku wschodnim. Są to proste płyty kamienne, bądź konstrukcje bardziej skomplikowane, ozdobione symbolami, wiele mówiącymi o spoczywającej w grobie osobie. Nie znając nawet pisma hebrajskiego, opierając się o same symbole możemy stwierdzić, kto został pochowany w danym miejscu i jaki był status społeczny tej osoby. Mamy więc wyrzeźbione świeczniki, dłonie, dzbany i misy, korony, głowy lwów...
Jeszcze latach siedemdziesiątych przy ulicy Stojałowskiego stały surowe mury - pozostałości po synagodze powstałej w 1910 roku z inicjatywy chasydów. Mury wprawdzie stoją do dziś, ale miejsce to z modlitwą i szacunkiem dla przeszłości nie ma nic wspólnego.
Była i inna synagoga, przy ulicy Królowej Jadwigi, która była prawdopodobnie bardziej okazała niż ta pierwsza, a powstała w 1900 roku. Jednak niestety, w zbiorach muzeum nie ma żadnej fotografii przedstawiającej ją. Przez jaworznian była zwana katedrą.
Przy ulicy Sądowej stał heder, nazywany przez jaworznian również heiderem, czyli żydowska szkoła. Pełniła ona również funkcję kulturalną, z której nie tylko uczniowie mogli korzystać.
Druga szkoła była umiejscowiona przy ulicy Słowackiego. Zwana była Talmud Torą, gdzie nauczano wyłącznie przedmiotów religijnych.
Z budynków będących własnością Żydów mamy do dziś funkcjonujący, a w ostatnich dniach odnowiony budynek przy Rynku, który wiele, wiele lat straszył swoim fatalnym stanem. W końcu znalazł się potomek właściciela, który zadbał o jego wygląd.
Zarówno w centrum Jaworzna, jak i w dzielnicach - Szczakowej, Jeleniu, są pozostałości kultury żydowskiej, jednak to temat na inne spotkanie, na inną analizę.
Wykład zilustrowany był zdjęciami zachowanymi sprzed lat, które w pewnym stopniu pozwoliły wyobrazić sobie tamte czasy, tamten świat, sprzed tragedii, jaką była wojna, która przerwała byt osób narodowości żydowskiej nie tylko w Jaworznie. Im to winni jesteśmy zachowanie ostatnich śladów ich obecności tutaj.
Artykuły powiązane
- "Wolność można odzyskać, młodości nigdy" - Zmarł Bogusław Wincenty Pyka - więzień polityczny okresu PRL
- „Gra Szyfrów” - projekt IPN na jaworznickim rynku
- "Utracone oblicza" plenerowa wystawa w Jaworznie
- Skwer im. kpt. Stanisława Nowakowskiego
- 2 maja - Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej
- Słoneczna - wspomnienie ważne dla pokolenia 50+. Dziś to już inny świat
- Ślady Anny Walentynowicz na Śląsku