Manifestacja ciszy pod urzędem miejskim
- Autor Aleksandra Urbanik
Spokój, zaduma, cisza - oto idee przewodnie nietypowej manifestacji, która odbyła się w czwartkowe popołudnie pod Urzędem Miejskim w Jaworznie.
Decyzję podjęli spontanicznie, przestrzegali także wszelkich rygorów sanitarnych.
Zachowali dwumetrowe odstępy, ustawiając się w kilku rzędach przed wejściem do Urzędu Miejskiego.
Nie było zatem powodów do policyjnej pacyfikacji. Pomimo niesprzyjającej aury, spędzili godzinę w bezruchu, milczeniu i zadumie. Jakże to odmienny typ protestu od tych, które w kilku ostatnich tygodniach przeszły ulicami wielu polskich miast.
W manifestacji ciszy nie ma miejsca na wulgarne hasła czy transparenty, których treść mogłaby kogoś zniechęcać lub wywoływać kolejne podziały.
– Dzieje się coraz gorzej, chyba już każdy to dostrzega – tłumaczy jeden z uczestników – najwyższa pora, aby się zjednoczyć ponad podziałami.
Każdy, kto ma dosyć obecnej sytuacji, powinien zacząć działać, a nie tylko narzekać – namawia. – To nic nie kosztuje, aby stanąć tu razem z nami chociaż na kilka wolnych minut.
Ten rodzaj protestu został nazwany przez jego pomysłodawcę mianem pokojowej rewolucji.
Odnajdując w serwisie YouTube nagranie o takim tytule, można poznać założenia akcji. Jej zarzewie miało wyjść z Warszawy i rozprzestrzenić się na całą Polskę.
Stało się inaczej, bowiem jako pierwsi pokojową rewolucję zainicjowali sosnowiczanie. Swoje manifesty ciszy miały następnie Chorzów, Siemianowice Śląskie, a teraz również Jaworzno. Aktywiści wyrażają nadzieję, że dołączać będą kolejne miasta i województwa. Docelowo stanąć ma cała Polska.
„Jest to bardzo pokojowy sposób na pokazanie politykom siły i wartości obywateli.
Aby w końcu do nich dotarło – a także abyśmy my sami mogli sobie to uświadomić – kto w naszym kraju ma faktyczną i ostateczną władzę. (...)
Możemy i musimy zrobić tylko jedną rzecz: pokazać im, że nie pozwolimy im zniszczyć Polski, naszego wspólnego domu, że wybieramy pokój, a nie – kontrolowany kryzys.” – tak idee manifestacji ciszy tłumaczy jej inicjator we wspomnianym nagraniu.
To jedna z form apelu do samorządowców i urzędników, aby nie pozostawali bierni wobec tego, co się dzieje. Politycy w parlamencie zatykają uszy na głos Polaków i prawdę o ich realnych problemach – szczególnie tych nasilonych bądź wprost wywołanych poprzez epidemię. Dlatego ludzie coraz większą nadzieję pokładają w swoich samorządowcach i wzywają ich do odwagi opowiedzenia się po stronie obywateli.
Zdjęcia: Katarzyna Ryszka, Krystian Wiśniewski, Arkadiusz Gołąb
Aleksandra Urbanik