Menu

ogłoszenie bezpłatne

 

Wielkopiątkowe wspomnienia, Katyń w poezji, epizod o Babci...

 

.Wielkopiątkowe rozważania powinny skupiać się wokół Krzyża. Ale oczywiście nie chodzi o dwa kawałki drewna skojarzone ze sobą pod kątem prostym, a o coś więcej.
Chodzi przecież o to, czego każdy w swoim życiu doświadcza trudnego, o to, co powoduje, że przeżywamy ból, troskę, trud, że jesteśmy bliscy zwątpienia, a jednak podnosimy się z opresji i silniejsi kroczymy dalej, mając głowę podniesioną coraz wyżej. Nasze upadki są często radością innych, a tak naprawdę świadczą o ich klęsce, o ich małości w stosunku do nas, do świata, a w końcu do Boga.



Kilka tygodni trwała publikacja wspomnień Pani Anny Losyny o czasach sprzed ponad pół wieku "Za Bug i za Bugiem". Przepiękne epickie opisy krajobrazów i ludzi oraz kilku wybranych z przeszłości Pani Anny wydarzeń za naszą wschodnią granicą, za Bugiem, na Ukrainie.

Dziś Pani Anna przesyła nam garść poezji, którą z wielką przyjemnością publikujemy.
A zaczyna się w wielki piątek.
To wyjątkowy wiersz przepełniony troską o ... o syna Bożego

 

DRZEWO WIELKIEGO PIĄTKU

Boże! Ojcze!
Krew Twojego Syna
obmyła krzyż.
Ten symbol hańby i poniżenia.
Jego twarde ramiona
oplótł łańcuch
bólu i cierpienia.
Na wierzchołku
zawisła
nie błyszcząca gwiazda.
Lecz
cierniowa korona.
A pod nią Ojcze
Twój Syn kona.
I to drzewo okrutnej sromoty.
Ogrom i ciężar naszych grzechów
mocno wbił twardą skałę Golgoty.
W ciszy nabrzmiałej męką
odrywała się od istnienia
ludzka natura
Twojego Jedynego Syna.
I tylko raz!
Z jego spieczonych warg
spłynęło pytanie
a zarazem skarga jedyna.
Boże! Mój Boże!
Czemuś mnie opuścił?
A pod krzyżem
Jego matka boleściwa
nie trzymała na uwięzi
krzyku rozpaczy.
I szlochając głośno
gorąco się modliła.
Mdlała!
Lecz
do końca pod nim tkwiła
na wpół żywa.
Posłuchaj! Słyszysz!
On o nich
i dla nich śpiewa.
Głośno śpiewa .
Głośno śpiewa   na cały świat.
?Śpijcie, śpijcie ułani
śpijcie, śpijcie, chłopcy malowani"
Jaworzno. 4.X. 1991 rok

W kolejnych wierszach nawiązujemy z powrotem do Wschodu. Nie komentujemy - zapraszamy do własnych przemyśleń

LAS

W rosyjskim lesie
obręcz strachu, zdławiła ptasie gardła.
A przerażenie
odebrało im głos.
Śmierć rozpostarła
zimny, biały całun.
I zazdrośnie
strzegła
swojej upiornej tajemnicy.
Tylko czas
odłupywał
korę z niemych świadków.
Odsłaniał
ich poranione i przestrzelone piersi.
Dając świadectwo prawdzie.


WYROK
Było ich
piętnaście tysięcy.
Z bitewnych pól Września
byli wzięci.
Obrońcy Ojczyzny
kwiat polskiego narodu.
Rycerze
z królewskimi orłami na czapkach.
Z rozkazu Piłata Wschodu
otrzymali
wyroki śmierci.
I dla nich okrutny sędzia wyznaczył
Drogę Krzyżową.
A początkiem jej była
nieznana stacyjka ?Gniezdowo"
Matko Boża! Matko Bolejąca!
Tobie
pozwolono pod krzyżem Syna stać.
Ich śmierci
nie opłakiwała żadna mać.
A nad ich zwłokami
stali
zbiry z czerwonymi gwiazdami.
I tylko
wiatr w konarach drzew
nucił
im piosenkę
przypominającą matczyny śpiew.


LEŚNE ZADUSZKI

Czas
nożem przeznaczenia
okroił
z łusek marzeń
wyrosłe w milczeniu
smutkiem rzeźbione twarze.
W kanionach pamięci
głębokich jak morza oddech
zasypany śmiech.
I dławiący krzyk bólu
młyńskim kamieniem
na płaszczu mogił legł.
Ich wieczność
umarła
w pamięci świata.
W czarnej lepkiej, błotnistej, mazi
strzępy munduru tkwią .
Kolczastym drutem
związane ręce
i metaliczny oddech śmierci
przewiercił
czaszkę tą.
Ich serca
krwią już nie broczą
a oczy nie leją łez.
Lecz po niebiańskich łąkach
kroczą
wsłuchani w aniołów śpiew.
Szept modlitw gęstym welonem
otulił
tą leśną ciszę.
Znicze pamięci dziś płoną.
I pieśni   żałobne tu słyszę.


Na koniec zapraszamy do przeczytania krótkiego epizodu wspominającego Babcię Pani Anny.

Okrucieństwo tamtych lat, tamtych dni nie daje się przełoyć na słowa, a jednak to, co opisała Pani Anna Jest szczególnie bardzo wymowne i chwytające za serce.

BABCIA

Motto
I wierzyła malutka dziewczynka
że jej babcia, żyje w dalekiej, zimnej, krainie.
I jak ta Śniegu Królowa
pod swoim płaszczem małego chłopczyka chowa.
Lecz, prawda, była głęboko ukryta.

Tak, prawda, była głęboko ukryta. Jednak, gdy miałam dziesięć lat, mama wydobyła ją z serca swojego i opowiedziała mi, o mojej babci, dowiedziałam się, że ją, prawie sześćdziesięcioletnią kobietę, zasłano i wywieziono, na Sybir wraz z jej czternastoletnim najmłodszym synem w 1946 roku. To była kara za to, że jej średni dwudziestoletni syn przystał do partyzantów i nie chciał się poddać, gdy ich oddział został otoczony, tylko ostrzeliwał się do ostatniego naboju. I zginął.
Urządzono na nich obławę i strzelano, jak do zajęcy.

Patrz, o matko!
Jak ścierwa, ich kładą, pod Seleradą
Nie wolno Ci było przygładzić, jego krętych włosów.
Nocą, przyjaciele jego zwłoki wykradli
A Ciebie zawiadomili, że nie dziobią go już, kruki i wrony.
Ciesz się, matko!
Bo Twój syn, już pogrzebiony
Okrutni!
Nie nasycili się, jego krwią młodą.
Ciebie babciu, razem z najmłodszym synem
w długim konwoju więźniów na Sybir wiodą.

Podczas moich drugich odwiedzin, poznałam swoją babcię. Poznałam, to za dużo powiedziane. Ja ją po prostu tylko zobaczyłam. Nie można było z nią porozmawiać, bo ona cierpiała już na zaburzenia umysłowe, po tym wszystkim, co przeszła na jedenastoletnim zesłaniu.
Zobaczyłam siedzącą na schodach ganku, bardzo wychudłą starowinkę, która spoglądała przed siebie tępym wzrokiem.
Twarz jej była pokryta, gęstą siecią zmarszczek, a palce u rąk sztywne i powykrzywiane.
Jedno oko było rozlane. To od uderzenia kolbą - jak się później dowiedziałam.
Usiadłam przy niej i gładziłam ją po ręce. Serce pękało mi z bólu, a łzy bezustannie cisnęły mi się do oczu. Walczyłam ze sobą, aby się nie rozpłakać.
A potem ona swoją dłonią przesunęła po mojej twarzy, nic nie mówiąc.
Odczekałam krótką chwilę, odbiegłam w kąt podwórka i wybuchłam głośnym płaczem.
Babcia, wtenczas jakby się ocknęła i na krótką chwilę powróciła jej świadomość, bo zwróciła się po imieniu do mojej mamy.
Później spytała ją ?co to za dziewczynka?, wskazując na mnie. Mama odpowiedziała - to twoja wnuczka i wymieniła moje imię.
Babcia bezwiednie, kilka razy je powtórzyła i znowu popadła w odrętwienie. Przeważnie była taka nieobecna. Zdarzało się, że zrywała się w nocy i zawijała w prześcieradło, co jej popadło pod rękę i zarzuciwszy sobie ten tobołek na plecy, wychodziła z domu.
Gdy ją spytano dokąd idzie, to odpowiadała, że musi jechać i wracać do swoich dzieci. A gdy jej córka, a moja ciocia, mówiła jej, że jest przecież w domu, to ona z niedowierzaniem kręciła głową i szła dalej. Babcia powróciła do domu z zesłania, na skutek starań podjętych przez jej najstarszego syna, a mojego wujka. Bo gdyby nie jego upór, to zostałaby tam, na Sybirze, do końca swoich dni.
A tak, chociaż tych jedenaście lat, wprawdzie prawie że cały czas w nieświadomości, przeżyła je wśród swoich dzieci, za którymi tak straszliwie tęskniła. Aż ta tęsknota doprowadziła ją do obłędu.

A tam w Syberyjskiej tajdze krwawiło Twoje serce, w okrutnej udręce
Moja babciu, kochana i nieznana.

Jaworzno kwiecień 1997 r.
Anna Losyna

Zaloguj się, by skomentować
Powrót na górę

Kultura

Polskie portale

INSTYTUCJE

Follow Us