Ostatnia taka rocznica - wystawa fotografii - wernisaż
- Autor Emilia, Alex
Poniedziałkowy - 11 czerwca - wernisaż wystawy fotograficznej Aleksandra Tury był bardzo miłym i - wbrew temu co się mogło wydawać z uwagi na poruszany temat - bardzo swobodnym i luźnym spotkaniem z autorem wystawionych w Miejskiej Bibliotece Publicznej prac.
Wystawa prezentuje reportaż z ostatniej obchodzonej w taki sposób rocznicy - miesięcznicy katastrofy w Smoleńsku oraz odsłonięcia pomnika na Placu Piłsudskiego w Warszawie. W taki sposób, czyli tak, jak to ise działo co miesiąc, przez osiem lat: msza, przemarsz Krakowskim przedmieściem, modlitwy, przemówienia w otoczeniu Pałacu Prezydenckiego.
W trakcie wernisażu, na który przybył m. in. Poseł Na Sejm RP Dariusz Starzycki i który objął patronatem całe przedsięwzięcie, autor prac opowiadał o tym, w jaki sposób powstawał fotoreportaż.
Przytoczył także wiele ciekawych i czasem nawet humorystycznych anegdot związanych z poszczególnymi zdjęciami, jak i z samym wyjazdem.
Zanim goście zobaczyli zdjęcia, wysłuchali dwóch piosenek o wymowie patriotycznej autorstwa Jana Pietrzaka w wykonaniu autora wystawy z towarzyszeniem Dariusza Feca.
Gitarowo akordeonowe aranżacje piosenek "Nielegalne kwiaty" i "Panie Kontrolerze".
Wprowadziły klimat właściwy do zobaczenia zdjęć.
Goście z zainteresowaniem obejrzeli obszerną - bo składającą się z aż 44 fotografii wystawę.
Poniżej fotoreportaż z wernisażu autorstwa Emilii Tury, a po nim wrażenia reportera z Warszawy.
Serdeczne podziękowania dla wielu osób, które przyczyniły się do wyjazdu do Warszawy w dniu 10 kwietnia 2018 roku, wsparły w decyzji o publikacji zdjęć, i pomogły w przygotowaniu całości ekspozycji oraz wernisażu.
A byli to przede wszystkim Poseł na Sejm RP Pan Dariusz Starzycki, pracownicy Jego biura: Maciej Stanek i Aleksandra Papuga, Pani Lucyna Pluta - Przewodnicząca jaworznickiego Klubu Gazety Polskiej, Pan Wojciech Przepadło - wiceprezes Tauron Wytwarzanie S.A. Pan Mirosław Graczek, właściciel zakładu fotograficznego który przeniósł zdjęcia z postaci elektronicznej na papier, Dyrektor MBP w Jaworznie, Pani Monika Rejdych oraz Panie Aleksandra Bzowska, Anna Ptaszkiewicz-Godzina, Monika Ryter.
Podziękowania również dla wszystkich, którzy odwiedzili wystawę, zatrzymując się na chwilę w geście pamięci tych, którzy zginęli..
https://www.mojejaworzno.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=2010:ostatnia-taka-rocznica-wystawa-fotografii-wernisaz#sigProIdcec72be0b0
Na takie wydarzenie każdy fotoreporter wybiera się z wielkimi nadziejami na zrobienie wielu dobrych zdjęć, ale i z obawą.
Kilkadziesiąt razy oglądane w telewizji relacje z comiesięcznych marszów dla upamiętnienia ofiar katastrofy pod Smoleńskiem mogły wywołać różne odczucia.
Od zadziwienia postawą Polaków polaryzacją i opinii, po podziw wielkich gestów patriotyzmu i wiary.
Choć jak można kategoryzować opinie o oddawaniu czci osobom zmarłym? Przecież każdy z nas ma kogoś, kogo odwiedza na cmentarzu.
Miesięcznice nie odbywały się na cmentarzach, ale w miejscu gdzie warszawiacy i nie tylko, gromadzili się po wielkiej narodowej tragedii, jakiej chyba żaden kraj nie przeżył.
Ogromną stratę elity intelektualnej, kulturalnej, politycznej można przyrównać do wydarzenia dla którego upamiętnienia do Smoleńska leciało właśnie tych dziewięćdziesięciu sześciu.
Katyń rok 1940. To tutaj Rosjanie pozbyli się oficerów, podoficerów, szeregowych Wojska Polskiego, naukowców, lekarzy, inżynierów, prawników, nauczycieli, urzędników państwowych, przedsiębiorców, przedstawicieli wolnych zawodów, którzy po agresji ZSRR na Polskę, uzgodnionej przez ZSRR z III Rzeszą na podstawie paktu Ribbentrop-Mołotow, zostali po 17 września 1939 roku w różnych okolicznościach rozbrojeni i zatrzymani przez Armię Czerwoną na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej jako jeńcy wojenni.
Rosjanie zamordowali blisko 22 tysiące najwspanialszych obywateli Rzeczypospolitej.
70 lat później w tym miejscu zginęło 96 osób, co jest swego rodzaju symbolem, ale i koszmarnie tragiczną ironią losu, jakiej nie sposób sobie do tej pory wyobrazić, zrozumieć.
Obawy związane z uczestnictwem i z fotografowaniem tak zwanego Marszu Smoleńskiego były zawsze.
Rzadko tego typu wydarzenia oglądane telewizji mogą być rzeczywistym odzwierciedleniem realiów panujących na miejscu.
Obawy były o siebie - bo nigdy nie wiadomo, czy przypadkiem nie trafi się w zasięg rażenia jakichś szaleńców - przeciwników demonstracji, którzy w wyjątkowo agresywnie zachowywali się wobec modlących się uczestników miesięcznic.
Obawy były o sprzęt, bo również aparaty czy obiektywy mógł doznać uszczerbku - mogły być uderzone, oblane, zniszczone, a to wyjątkowo delikatne urządzenia, albo ukradzione,.
Ale nastał moment, kiedy trzeba było zdecydować. Więcej takich rocznic, w ten sposób obchodzonych miesięcznic, nie będzie. Teraz albo w ogóle.
Na zaproszenie Posła na Sejm, Pana Dariusza Starzyckiego oraz Klubu Gazety Polskiej w Jaworznie z duszą na ramieniu wsiadłem do autobusu o 5 rano i... dzień się rozpoczął. Dojechaliśmy do Warszawy już przed jedenastą i od razu skierowaliśmy się na plac marszałka Józefa Piłsudskiego.
Uroczystości odsłonięcia pomnika upamiętniającego ofiary katastrofy miały rozpocząć się dopiero o godzinie 15, więc czasu było bardzo dużo. Można było pospacerować po Warszawie, poszukać ciekawych kadrów.
Ale mając już doświadczenie w możliwościach znalezienia dobrego miejsca do fotografowania podczas masowych wydarzeń, od razu, przechodząc drobiazgową kontrolę w punkcie Służby Ochrony Państwa, podążyłem w okolice przygotowanego do odsłonięcia pomnika i stanąłem tuż obok pana - inwalidy, siedzącego na małym stołeczku w doskonałym punkcie.
Po lewej pomnik, po prawej krzesła przygotowane dla najwyższych władz państwowych - to dawało nadzieję na dobre ujęcia.
Czy można było to miejsce dla siebie zarezerwować, polecając" pilnowanie kilku osobom, które doszły niebawem? Tak, ale takie polecenie i opuszczenie kilkudziesięciu centymetrów kwadratowych dla stóp, byłoby wielkim błędem. Nikt by mnie tam już z powrotem nie wpuścił.
A więc rozpoczęła się walka z piekącym bólem stóp, z gorącem lejącym się z nieba, z łokciami stojących w bezpośredniej bliskości osób, niemniej bardzo sympatycznych, ale jednak też wyznaczających i dbających o swoje "terytorium".
Nie można było narzekać. Wśród nich były osoby zarówno młodsze, jak zbliżające się do osiemdziesiątki, wobec czego jęczenie że jest źle, że niewygodnie byłoby wielkim faux pas.
Trzeba było podzielić się wodą ze starszą panią, trzeba było wziąć udział w modlitwie, trzeba było w końcu odeprzeć napór coraz większego tłumu za plecami, chroniąc owe starsze osoby od zgniecenia.
Wokół różne osoby, wszak nie tylko takie, które przyszły wziąć udział w uroczystościach z serca.
Za mną pewien reporter, wybitnie nieprzychylny obecnej władzy i ludziom, którzy na to wydarzenie przyjechali z różnych zakątków Polski, wciąż przeklinający, wciąż wpychający się "przed", wciąż używający określeń głupi naród, bo tylko głupi naród przychodzi na takie "imprezy".
"To po coś Pan przyszedł?" - pytam
Zamknął się. Przynajmniej w tym temacie. A potem gdzieś poszedł, po to aby wróćić i wpychac się w zajęte już ?jego? miejsce.
Ból nóg, duchotę i inne niedogodności w zasadzie bez problemu udało się przetrwać. Wiele rozmów, poznanie ludzi z Zamojszczyzny, z Pomorza, z Warmii, z Dolnego Śląska pozwoliło doskonale wczuć się w mentalność uczestników comiesięcznych marszów.
Był pan, znany z relacji TV, który niewiele miesięcznic opuścił, były dwie Panie spod wschodniej granicy, które z otwartymi ramionami witała Pani Beata Mazurek - wicemarszałek Sejmu.
Była młoda dziewczyna, która znała stewardesę z TU 154 M, raczej nie bliska przyjaciółka, ale pod wpływem śmierci koleżanki opowiadała, jak zmieniło się je życie i jak zaczęła cenić każdy kolejny dzień. Byli również harcerze służący pomocą, przynoszący wodę ? ulgę w południowym słońcu.
Był i emerytowany wojskowy, który wciąż mówił o zaniedbaniach, jakie wyszły na jaw dzięki ekshumacjom pogrzebanych ofiar i o bucie, z jaką ówczesny rząd odżegnuje się do dziś od odpowiedzialności zarówno za złe przygotowanie delegacji, jak i za oddanie Rosjanom całej inicjatywy związanej ze śledztwem. Według niego kilka lat kłamstw doprowadziły do tego, że spora część społeczeństwa w te kłamstwa uwierzyła i spolaryzowała poglądy różniąc rodaków.
Do godziny rozpoczęcia uroczystości można było wiele, wiele dowiedzieć się i zrozumieć doskonale ludzi przybyłych na to wydarzenie.
A około 14 30 rozpoczęło się gęstnienie tłumu. Do wyznaczonego obszaru zaczęły przychodzić osoby zaproszone, członkowie rządu, Prezydent Państwa z małżonką, dostojnicy kościelni, ale także ochrona, członkowie SOP i wolontariusze dbający po porządek.
Dotarł nasz Poseł, Pan Dariusz Starzycki. Podszedł do jaworznian przywitał się.
Wiele z pojawiających się w polu widzenia osób witano brawami skandowaniem imion: Antoni, Antoni..., Jarosław, Jarosław...,
Ogromne chyba największe brawa powitalne zgotowano Pani Poseł Małgorzacie Wassermann.
Gorąco powitano Prezydenta z Małżonką i Panią premier Beatę Szydło. Jedne z najgłośniejszych braw otrzymał Pan Premier Mateusz Morawiecki.
A potem rozpoczęły się uroczystości, przemówienia, składanie wieńców. Nastąpił moment odsłonięcia pomnika z wyrytymi nazwiskami tych, którzy odeszli.
Wśród nich nazwisko Admirała Andrzeja Karwety - Jaworznianina, wielkiego patrioty, dowódcy Marynarki Wojennej.
Wszystkich ciekawych obrazów z przebiegu rocznicy ? miesięcznicy i ostatniego takiego marszu Krakowskim Przedmieściem, zapraszam do biblioteki.
Wystawa dostępna od 5 do 25 czerwca w Galeri Ex Libris, a oficjalny wernisaż odbył się 11 czerwca.
Wyjątkowo niezwykłą datą jest właśnie 11 czerwca, bo to data urodzenia Pana Admirała Andrzeja Karwety - w tym roku kończyłby 60 lat.
A więc oprócz dokumentalnego charakteru ekspozycji na temat ostatniego w tej formule, 96 marszu w ósmą rocznicę katastrofy, miała i charakter bardzo emocjonalny, mocno związany z postacią ważnego obywatela naszego miasta. Wystawa ukazujje zarówno powagę chwili, jak i samych uczestników w różnych sytuacjach ? od portretów ?szeroki kadr?.
Wydruk zdjęć zawdzięczamy Zakładowi fotograficznemu
Mirosław Graczek, Jaworzno ul Sławkowska 1A
Artykuły powiązane
- Jutro rocznice wybuchu - Czarnobyl - czarno to widziano, a my śpiewaliśmy...
- Aleksander Tura - zróbmy dla miasta więcej - wspólnie!
- Juz w piątek, 16 czerwca o godzinie 18 na Sosinie w Klubie żeglarskim Tryton
- Rocznica zbrodni smoleńskiej
- Alicja Dudek i Aleksander Tura koncertują...
- Z poezją i piosenką w Fundacji "Mój Czas Dla Seniora"
- Rocznica smoleńskiej katastrofy w Jaworznie