Menu

ogłoszenie bezpłatne

 

O nauczycielach, reformach i dorosłych dzieciach

  • Autor 
O nauczycielach, reformach i dorosłych dzieciach

ogrodfranio90822 27Zamiast frazesów, krótki felieton o edukacji i... dokąd zmierzamy. 

Po ukończeniu szkoły podstawowej w 1979 roku wydaje mi się, że miałem ja i moi koledzy większą wiedzę niż dzisiejsi maturzyści. Należę do tych roczników, które jeszcze uczyły się w soboty.

W sobotę wieczorem był czas na oglądnięcie jakiegoś jednego filmu, w niedzielę teleranka, starego kina i pójście do kościoła. Reszta czasu to była nauka - odrabianie zadań domowych, czytanie lektur, powtórki materiału i pomaganie rodzicom w domu.

Byliśmy kimś, mieliśmy wiedzę i świadomość tej wiedzy. Żadne knajpy, żadne marnowanie czasu. Nawet czas na podwórku wykorzystywało się na kulturę fizyczną, bo graliśmy w nogę na asfalcie albo na ubitym ziemnym boisku na OTK, a dziewczyny w siatkę. Ważny był ruch, a nie chwalenie się ile kto przebiegł na emdomondo  bo bez tego dziś wysiłek fizyczny nie ma sensu!

Umieliśmy matematykę, biologię, chemię, fizykę, a pisząc po polsku nigdy nie napisaliśmy takich dzisiejszych kwiatuszków jak: "życzę wszystkim mamą", potrzebuję jakiś informacji", "pomarańcz", "cofać do tyłu", "dwudziesty grudzień", "na prawdę". Nigdy nie powiedzieliśmy "włanczać", "szłem" itp.
Po liceum każdy z nas z tamtych roczników mógłby z powodzeniem dostać się na wybraną uczelnię, co potwierdzają ówcześni profesorowie, dziś jeszcze uczący i skarżący się do belfrów z liceów: "Kogo nam tu przysyłacie"?
Kto dziś z maturzystów wie co to rachunek prawdopodobieństwa, różniczka, całki, geometria analityczna?
Ja wiem, i to nie tylko, co to jest, ale do dziś potrafię rozwiązać pewne zadania, a przynajmniej wiem, jak orientować się w tematach.
Mam przeczytane całe grube tomy lektur, a nie tylko fragmenty, wiem jak interpretować poezję i środki stylistyczne, mam pojęcie o budowie tranzystora i kojarzę poziomy energetyczne w atomach i rozumiem co to konfiguracje elektronowe. Orientuję się na mapie świata i wiem co to fotosynteza.
Czy mi to wszystko potrzebne do codziennego funkcjonowania?
Pewnie nie, ale świadomość dużej wiedzy ogólnej stawia mnie i moje ego wyżej, jestem z tego dumny. Jestem dumny z moich nauczycieli, którzy zostawali po lekcjach, żeby wbić nam do głów to, czego nie mogliśmy pojąć.Widać było, że zależy im na efektach swojej pracy, na misji.
Czy mam wymienić ich nazwiska? Proszę - Z podstawowej nr 1 - Panie Woźnica, Warchoł, Lipka, Czerwińska, Ćwiękała, Ziarko, Walużanka. Panowie Majka, Wróbel, Sacha.
A z Liceum obecni czy też już nieobecni wśród nas - Panie: Miller, Sowa, Stankiewicz, Wawryka, Paderewska, Neugebauer, Panowie: Mazur, Paderewski, Leś, Kozowicz, Adamczyk, Dziedzic.
Niektórzy z nich uczyli i moich rodziców.

I nie było że boli. Trzeba było kuć po weekendach, trzeba było wykazać się aktywnością, wiedzą, bo przejście z klasy do klasy na trójczynach, było wstydem.
Każdy starał się jak mógł zaimponować  rówieśnikom wiedzą. Nawet największy leser w klasie, Michał W, ledwo ciągnący za sobą dostateczne, był orłem z historii, miał swojego "konika" który pozwalał mu zawstydzić nauczyciela wiedzą o dziejach Polski.
Ale kiedy dziś widzimy, moje pokolenie, poziom wymagań na maturze, to śmiejemy się że taki egzamin w naszych czasach zdalibyśmy jako piętnastolatkowie.

Jeszcze nie tak dawno, kiedy funkcjonowało gimnazjum dzieci uczyły się trzy razy tego samego nie poszerzając zbytnio wiedzy. Podział okresu dorastania na takie krótkie podokresy to trauma, poza tym program nauczania został już w początkach XXI wieku tak ograniczony, że uczniowie nie mają co robić w domu, a ich ich rodzice mają dziwne pojęcie, że szkoła powinna wbić młotkiem do głowy wiedzę i że czas w domu trzeba poświęcić na odpoczynek i rozrywkę.
Mamy więc mistrzów w gry komputerowe, mamy ekspertów komórek, gier elektronicznych i tym podobnych wynalazków. Mamy kalectwo językowe, nieumiejętność liczenia nawet w zakresie podstawowych działań matematycznych, nie mówiąc już o rozwiązaniu na przykład równań kwadratowych, albo obliczeniu prawdopodobieństwa wygrania w loterii.

Czy takich efektów uczęszczania do szkoły domagają się dzisiejsi nauczyciele i zmanipulowani nieprawdziwymi informacjami o różnych reformach rodzice? Czy tego chcą dzieci? Wkroczenia w dorosłość jako duże dzieci.

Na początku lat 80 zespół Turbo nagrał piękna piosenkę "Dorosłe dzieci" mówiącą o tym, że pewne pokolenie ma żal do pokolenia wcześniejszego, o nieprzygotowanie go do życia. Kiedy słucham tej piosenki dziś, wydaje mi się że za nasze ówczesne przygotowanie do życia powinniśmy na ołtarze wynosić naszych rodziców, wychowawców, nauczycieli. Niestety widząc dzisiejsze podejście do chowania młodzieży piosenka ta jest obecnie o wiele bardziej aktualna i bolesna, niż 40 lat temu.
"P.S. Nie generalizuję. Jest jeszcze mała garstka rodziców i nauczycieli z prawdziwego zdarzenia i młodzieży wiedzącej, co w życiu ważne. Ale niestety garstka ta topi się. I jest coraz mniej dostrzegalna. A to nie jest syndrom pierwotny XXI wieku? to skutek "położenia lagi" na szkolnictwie przez tych, którzy wyszli z założenia, że tępym, albo zniewolonym narodem łatwiej się rządzi. Szczęściem dzisiejsze programy nauczania zaczynają kłaść nacisk na wiedzę o historii, własnej tożsamości, o tym kto wróg, a kto przyjaciel.
Zniewoleni byliśmy za komuny później liberałowie zechcieli mieć rząd dusz. Dziś Polak nie pozwoli się zniewolić, ale wybierze często tępotę, bo tak łatwiej ? nie trzeba myśleć. Są igrzyska. Ważne, że dzisiejsze poczynania rządzących krajem idą we właściwym kierunku. 

Co będą zawdzięczać dzisiejsze dzieci tym, którzy stoją dziś pod sejmem i wrzeszczą niecenzuralne słowa? Odpowiedź jest prosta: "NIC"

Nauczyli nas regułek i dat
Nawbijali nam mądrości do łba
Powtarzali, co nam wolno, co nie
Przekonali, co jest dobre, co złe
Odmierzyli jedną miarą nasz dzień
Wyznaczyli czas na pracę i sen
Nie zostało pominięte już nic
Tylko jakoś wciąż nie wiemy, jak żyć

Dorosłe dzieci mają żal
Za kiepski przepis na ten świat
Dorosłe dzieci mają żal
Że ktoś im tyle życia skradł

Nauczyli nas, że przyjaźń to fałsz
Okłamali, że na wszystko jest czas
Powtarzali, że nie wierzyć to błąd
Przekonali, że spokojny jest dom
Odmierzyli każdy uśmiech i grosz
Wyznaczyli niepozorny nasz los
Nie zostało pominięte już nic
Tylko jakoś wciąż nie wiemy, jak żyć

Nauczymy się więc sami na złość
Spróbujemy, może uda się to
Rozpoczniemy od początku nasz kurs
Przekonamy się, czy twardy ten mur
Odmierzymy, ile siły jest w nas
Wyznaczymy sobie miejsce i czas
A gdy zmienią się reguły tej gry
Może w końcu odkryjemy, jak żyć

Powrót na górę

Kultura

Polskie portale

INSTYTUCJE

Follow Us