Jubileuszowy Benefis Pana Kazimierza Kielskiego
- Autor Alex
Pana Kazimierza Kielskiego znam od lat. Kiedy w roku 1991 przyszedłem do pracy w samorządzie, wiedziałem kim jest On. Bo Jego nazwisko w moim domu padało często z ust taty. Razem chodzili do szkoły, i odkąd poznali się, byli nierozłącznymi przyjaciółmi. Ale ta przyjaźń była inna. Nie taka, z jaką mamy do czynienia najczęściej, kiedy to dwóch mężczyzn spotyka się o umówionej godzinie albo gdzieś w kawiarni, albo u jednego z nich w domu i poświęcają sobie dla rozmów jakiś czas.
Oni spotykali się z reguły przypadkowo. Czy to na Grunwaldzkiej, czy na Sienkiewicza, czy na rynku, podążając z jednej pracy do drugiej i w zależności od nastroju, czasu stawali i rozmawiali. Na wszelkie tematy, począwszy od bardzo osobistych, po wspominki i politykę, o której nie zawsze można było głośno mówić, zwłaszcza jeśli się z czymś ktoś nie zgadzał.
Czasem półsłówkami, czasem po cichu, udawało się i opowiedzieć dobry dowcip i ponarzekać na świat i ludzi. Pocieszyć się, dodać sił na codzienne troski aby wystarczyło do kolejnego spotkania.
Ponieważ pochodzili z tych czasów, kiedy słowo Człowiek znaczyło dużo więcej niż znaczy dzisiaj, a zostali wychowani w przedwojennych rodzinach, w których szacunek dla drugiego - często nieznajomego, ale i przeciwnika miał wyjątkowe znaczenie, nie obrazili nikogo, nie potępili do końca, bo każdy jest człowiekiem i nie nam osądzać i oceniać jego wartość na zasadzie wybaczyć tak, ale nie zapomnieć, aby nie zaznać kolejnych zawodów.
Niestety wojna przewartościowała pewne zachowania, pewne nawet wrodzone cechy, i wielu z nas, Polaków, doświadczonych zarówno niemiecką jaki sowiecką dominacją nad nami, zredukowaniem narodu, a najbardziej jego inteligencji do ułamka, spowodowała że niektórzy stali się zaciekli, nieustępliwi, zapomnieli o wybaczaniu. Skoro tak się stało, widać jakaś opatrzność tak chciała.
Ale nasi Bohaterowie, dwaj Kazimierze pozostali takimi jak byli, do dziś. Jeden Kazimierz w 1996 roku odszedł, a pustka, jaka zapanowała po Jego braku na ulicach miasta do dziś jest przez stałych, starych bywalców ulic śródmieścia odczuwana. Odczuwają ją ci, którzy zatrzymywali się aby porozmawiać, albo po prostu pozdrawiali.
Odczuwam ją ja i odczuwa Pan Kazimierz Kielski, który przy każdym spotkaniu wspomina Ich przyjaźń i szacunek jakim się darzyli.
Pomysł spotkania jubileuszowego - benefisu - padł ze strony rodziny Pana Kazimierza. Spotkanie jubileuszowe, z okazji 80 urodzin było spotkanie z zaproszonymi gośćmi, którzy dobrze Go znają, którzy miło wspominają współpracę z nim.Większość gości, to byli i obecni pracownicy Urzędu Miejskiego, bo to tu Pan Kazimierz pracuje kilkadziesiąt lat, to z Miastem związał swoje życie i mimo wieku, który pozwalałby Mu na korzystanie z emerytury, On woli być potrzebnym. Woli przekazywać swoją wiedzę i doświadczenie. Ta potrzeba wynika zarówno z chęci pomocy każdemu, kto się o nią zwróci, jak i z miłości do swojego miasta. Wie wszystko na każdy temat, czyta wszystkie uchwały, sugeruje zmiany, poprawia pod względem literackim, językowym, ale i sprawdza, czy wszystko zgadza się rzeczowo, czy nie kłóci się z aktami wyższego rzędu.
Jest ceniony od lat przez wszystkich zarządzających miastem. Każdy prezydent miałby o wiele trudniejsze zadanie władania miastem, gdyby nie pomoc Pana Kazimierza i ta rzeczowa, i to wsparcie duchowe, przyjacielskie.
Sam doświadczam go często, kiedy uda nam się spotkać, czy to przypadkowo, czy też z potrzeby oddalenia się od codzienności zaglądam za drzwi, za którymi jest uśmiech, spokój, rada, troska i pomoc, nawet ta, która jest zwykłym milczeniem. Bo często ono daje więcej niż najwięcej słów.
Stąd postanowiłem zadedykować Panu Kazimierzowi piosenkę doskonale "widzącą" taki stan, Jonasza Kofty "Song o Ciszy"
Planowane na około 90 minut spotkanie rozciągnęło się ponad dwukrotnie. To za sprawą niezwykle miłej atmosfery zbudowanej przez zaproszonych gości, przyjaciół i współpracowników Jubilata.
O swoich wspomnieniach związanych z pracą u skrzydeł Pana Kazimierza opowiedzieli, uwzględniając wszelkie tytuły, Państwo: Krystyna Bełtowska, Jan Wolański, Wiesława Głowacz, Barbara Feliksik, Alicja Dudek, Andrzej Węglarz i Paweł Silbert.
Każda z tych osób w kilku, czy kilkudziesięciu zdaniach wyraziła pełen emocji szacunek do Jubilata i a kwintesencją słów każdej z osób było to, że są zbudowane i niezwykle szczęśliwe z tego powodu, że na swojej drodze spotkały taką osobą jaka jest Pan Kazimierz.
Jubilat słuchał i widać było wzruszenie w Jego oczach, a kiedy już On sam zabrał głos, nie chciał pominąć nikogo, z którym los związał Go na dłużej bądź krócej.
Wspomnienia były przeplatane poezją i muzyką. Goście i Jubilat usłyszeli na początek piękne utwory grane przez kwartet "Archetti", a potem wiersze Pań Alicji Dudek i Danuty Noszczyńskiej, czytane przez autorkę i Panią Renatę Gacek oraz piosenki śpiewane przez Pana Jana Wolańskiego, Martynę Plutę, oraz Pana Jacka Kielskiego - syna Pana Kazimierza, wraz z zespołem Intimo.
Prowadzenie przypadło Paniom Marioli Dudek i Annie Swatek, które to całość przygotowały i zadbały o każdy szczegół wieczoru.
Swój skromny udział miał też piszący te słowa. Poniżej piosenka wspomniana wcześniej, a potem zapraszam do obejrzenia kilku zdjęć z Benefisu.
Na koniec życzmy wszyscy Panu Kazimierzowi sił i chęci do służenia miastu jak najdłużej. A nader wszystko, do wspierania nas, przyjaciół, duchowo, moralnie, do poddawania myśli, do dodawania otuchy i do wyciągania nas z najgłębszych psychicznych dołków i kolein.
https://www.mojejaworzno.pl/index.php?option=com_k2&view=item&id=1012:jubileuszowy-benefis-pana-kazimierza-kielskiego#sigProId0411b7f87d
Artykuły powiązane
- Pierwszy taki koncert - Wojtek Justyna TreeOh! pod płaszczką
- Wielki artysta odszedł. Wspomnijmy Jego koncert w Jaworznie
- Brigitta Wierzbik - Pierwszy Koncert Jeunesses Musicales 2020
- John Porter w Jaworznie - solo - niezwykły koncert
- SHANTA REI - premierowy koncert w Klubie Relax
- Zbuntowana Orkiestra Podwórkowa Hańba! W Jaworznie! Zagrała!
- Stanisława Celińska - Malinowa w Jaworznie