Miałkość jaworznickiej opozycji
- Autor Andrzej Węglarz
Rozumiem, że może być frustrujące to, że przez dwanaście lat nie można się dorwać do władzy. Niezależnie od zastosowanej strategii, wynik wyborów niesie kolejną porażkę. Nie wystarczy krzyczeć: łapaj złodzieja! Ludzie najpierw sprawdzą kto krzyczy.
Najpierw były zarzuty z gatunku obyczajowo-moralnych.
To, że Paweł Silbert, ponoć niewłaściwie traktuje podległych mu pracowników w urzędzie miasta. Jest arogancki i wyniosły. Później czytałem nawet, że źle odnosi się do własnej żony. Jakość się nie przylepiło, więc trzeba było zacząć z ?grubej rury?. Jedna z gazet robiła dziennikarskie śledztwo i dosyć nieudolnie próbowała złapać na przestępstwie korupcji urzędników samorządowych przy inwestycji przebudowy rynku. Chodzili po pokojach urzędu i pytali tam pracujących: czy biorą łapówki? Dziennikarstwo śledcze najwyższych lotów i najgrubszego kalibru.
Temat był lejtmotywem, napędzającym sprzedaż przez ponad pól roku. No i zawiadomienie do prokuratury, oczywiście. Skuteczność zerowa. Prokuratura dwa razy odmówiła wszczęcia śledztwa w przedmiotowej sprawie. Minęło kilka miesięcy i wyszła sprawa pisma z CBA do tutejszego urzędu w sprawie wyjaśnienia kilku faktów w postępowaniu o udzielenie pozwolenia na budowę Galeny. Pism takich, jak mniemam piszą setki każdego dnia do wszystkich instytucji w Polsce. U nas to jednak musiała być kolejna afera! Afera bardzo dużego kalibru, skoro zainteresowała się nimi gazeta i jeden bardzo zdolny tropiciel afer.
Człowiek ten, zna się na wszystkim, jest prawdziwą perełką renesansu.
Wszystko co robi prezydent jest z definicji złe, podejrzane i nadaje się do dokładnego, po dwakroć sprawdzenia. Na tym jednym nieszczęsnym piśmie próbowano zrobić dreszczowiec w stylu Alfreda Hitchcocka. Kilkanaście interpelacji i relacjonowana na żywo walka z bezdusznym molochem biurokracji ? taki spektakl trwał ładnych kilka miesięcy. Skutek, oczywiście zerowy. Po uzyskaniu odpowiedzi na pismo CBA przestało (ku rozpaczy kilku co najmniej osób) interesować się Jaworznem.
Tak ładnie się wszystko zapowiadało, a tu guzik z pętelką. Minęło kolejnych kilka miesięcy i mamy kolejną ?dętą? aferę.
Tym razem chodzi o wydatkowanie środków z budżetu przeznaczonych na promocję miasta. Wielce znaczący tytuł pyta: czy prokurator wkroczył już do urzędu? Płonne nadzieje! Nie wkroczył i nie wkroczy, bo wszystko odbywało się zgodnie z prawem. Pieniądze na ten cel były przyznane przez radę miejska w uchwale budżetowej a wydatkowanie ich było zgodne z ustawą o zamówieniach publicznych. Prokurator nie ma nic do szukania w urzędzie. Najlepsze było jednak zachowanie radnych opozycji na wczorajszej sesji. Kiedy został poddany pod głosownie projekt uzupełnienia porządku obrad o wyjaśnienie przez prezydenta tej sprawy ? oni wstrzymali się od głosu lub byli przeciw.
Czemu? Po to, żeby wałkować i międlić temat przez kolejne miesiące, w aurze jedynych sprawiedliwych.
Wczorajszy punkt im to skutecznie uniemożliwia. Temat został wyjaśniony. Oczywiście będzie kolejne zawiadomienie do prokuratury. Ze skutkiem takim samym jak wcześniej!
fot Fotolia.com
Andrzej Węglarz
Z wykształcenia prawnik. W 1990 rada miasta powołała go na urząd prezydenta Jaworzna, reelekcję na to stanowisko uzyskał w 1994 roku. Funkcję tę pełnił do roku 1998. Od 2014 roku po raz kolejny został radnym Rady Miejskiej w Jaworznie z z ramienia Stowarzyszenia Jaworzno Moje Miasto
Artykuły powiązane
- Parkingowy strzał w kolano - Felieton - Komentuje Drwal
- Opozycyjne drzewa
- Medialny temat lasu z polityką w tle
- Naiwniacy i cwaniacy - Drwal - Z dystansu - Felieton
- Łukasz Kolarczyk Zastępcą Prezydenta – czy to koniec zmian? Z dystansu - felieton
- Wielka polityka z Jaworznem w tle... - Z dystansu - felieton
- Zmiana… I co dalej? - Z dystansu - komentuje Drwal.